Smog, spaliny, wielkie miasta, w których nie da się oddychać. O samochodach można powiedzieć wiele, ale nie to, że są przyjazne dla środowiska. Zwłaszcza w takiej masie, jak teraz. Wygoda, swoboda wynikająca z możliwości przemieszczania się swobodnie są bardzo cenione przez użytkowników. W Polsce mamy też do odrobienia zaległości z lat, kiedy samochody były dobrem mocno reglamentowanym. Jak więc wytłumaczyć kierowcom, że powinni porzucić szkodliwe dla środowiska samochody na rzecz znacznie przyjaźniejszego naturze transportu publicznego? Pomysły są bardzo różne. Na przykład przy wjazdach do miast powstają wielopoziomowe parkingi, na których można zostawić samochód i w dalszą drogę udać się autobusem czy metrem. Nie są jednak przesadnie popularnym rozwiązaniem. W Europie Zachodniej czy Japonii świadomość ekologiczna jest na dużo wyższym poziomie i tam rezygnacja z samochodu staje się trendem. Kolejny pomysł na obniżenie szkodliwości samochodów to upowszechnienie się aut z napędem elektrycznym. Na razie nie są zbyt popularne, ale może to właśnie one zawojują świat? Ładowanie akumulatorów, nawet prądem pochodzącym z elektrowni węglowych jest mniej uciążliwe dla przyrody. Teorie spiskowe głoszą, że to koncerny samochodowe oraz potentaci od ropy naftowej nie pozwalają na rozwój samochodów z napędem elektrycznym. Jednak czego nie robi poczucie odpowiedzialności za planetę to robi ekonomia – przy coraz droższej benzynie zaczynają być kuszącą alternatywą.