Początkowo automobile były zdecydowanie zabawką wyższych sfer, bogatych mieszczan, elity. Jednak niedługo pozostały dobrem luksusowym. Na początku dwudziestego wieku Henry Ford odmienił oblicze motoryzacji już na zawsze. Dzięki linii montażowej i dzięki zmianowej pracy robotników był w stanie produkować tanie samochody. Na tyle tanie, że robotnicy z jego własnej fabryki też mogli je kupić. Wystarczy pomyśleć, jak ogromny rynek się przy tym otworzył, żeby zrozumieć, że jeden Henry Ford nie był w stanie go zapełnić tylko swoimi autami. Dlatego szybko pojawiło się wielu konkurentów i przemysł motoryzacyjny ruszył z kopyta. Idea taniego samochodu dla mas pojawiła się wtedy po raz pierwszy. I na dobre zadomowiła się w umysłach producentów i użytkowników. Żeby samochód był tani musi być prosty, nie może więc mieć super wyposażenia. Każdy element, który komplikuje produkcję automatycznie podraża koszty. Tak więc samochody dla mas pojawiają się w różnych miejscach i czasie. Jeden z nich powstał na wyraźne życzenie Hitlera, który zażądał produkcji taniego, rodzinnego samochodu. Chodzi oczywiście o Garbusa. Jego charakterystyczna sylwetka jest wpisana w europejskie drogi od lat trzydziestych dwudziestego wieku. Naszym masowym samochodem był produkowany według włoskich wzorów „maluszek”, czyli Fiat 126P. Ostatnio ideę taniego auta dla wszystkich wskrzesza indyjski koncern Tata, z najtańszym samochodem świata.